Piękne, obrazy, haftowane arcydzieła czy figury o tematyce sakralnej widzieliśmy na myślenickich wystawach wielokrotnie. Są jednak takie, które w pamięć zapadają na zdecydowanie dłużej, gdyż tworzone są z niesamowitą pasją, opowieści z tym związane zapierają dech w piersiach.
Lokalna artystka Janina Cegielska pochodząca z Drogini swoimi pracami ozdobiła już niejedno wnętrze, a jej rękodzieła krążą nawet za oceanem. Pani Janina zdradza kilka tajemnic ze swojej pracowni i odpowiada na pytania dotyczące długo wyczekiwanej przez mieszkańców makiety zatopionej Drogini.
Kiedy zaczęła się Pani pasja tak obszernej twórczości artystycznej?
Pierwsze prace powstawały już w szkole podstawowej. Budynek znajdował się jeszcze w
miejscu, gdzie dzisiaj widzimy Zalew Dobczycki. Muszę przyznać, że pasję pomogła mi
rozwinąć moja wychowawczyni, od której dostałam prawdziwe szydełko. Pani zauważyła, że
szydełkowanie idzie mi całkiem nieźle, chociaż na początku korzystałam ze zwykłego cyrkla.
Później zostałam pomocnikiem pani nauczyciel i często pomagałam rówieśnikom w
ćwiczeniach w szydełkowaniu. Z biegiem czasu pojawiły się konkursy, w których
zdobywaliśmy liczne nagrody.
To znaczy, że szkoła umożliwiała rozwinięcie takiego talentu?
Zdecydowanie! Dawne szkoły kładły przede wszystkim nacisk na praktyki przydatne w
domowym zaciszu………….
Pełna wersja wywiadu dostępna już w najbliższym wydaniu Gazety Myślenickiej. Serdecznie zapraszamy!