W czwartek 15 lutego odbyło się ostatnie pożegnanie kpt. Tadeusza Pytlika, który zmarł w minioną niedzielę w wieku 90 lat. W latach młodości był działaczem tajnej harcerskiej organizacji antykomunistycznej „Sępy”, który za tę działalność został aresztowany i skazany. Spędził kilka lat w więzieniu, a potem jeszcze został wcielony do Batalionów Karnych. Dopiero po latach, bo na początku lat 90-tych został oczyszczony z zarzutów i doczekał się rehabilitacji. Żegnając go przypomniano, że już za kilkanaście dni, bo 1 marca przypada Narodowy Dzień Pamięci takich jak on – Żołnierzy Wyklętych.
Pożegnać kapitana Tadeusza Pytlika, oprócz rodziny, przybyli myśleniczanie, mieszkańcy jego rodzinnego Krzczonowa, poczty sztandarowe, m.in. Okręgu Małopolska Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz władze miasta i gminy Myślenice.
Burmistrz Myślenic Jarosław Szlachetka pożegnał go słowami:
Wielkość człowieka daje się rozpoznać po tym jak radzi sobie z wyzwaniami codzienności. Panie kapitanie Tadeuszu Pytlik, dojrzewałeś w ciężkich czasach, do szkoły chodziłeś podczas II wojny światowej, a Twoja młodość przypadła na okres stalinizmu i budowy narzuconego nam przez ZSRR reżimu komunistycznego. A jednak wychowany w patriotycznej rodzinie nie poddałeś się zwątpieniu i rezygnacji, tylko podjąłeś się walki na rzecz wolnej Polski. I robiłeś to najlepiej jak umiałeś. Jako syn Franciszka, partyzanta AK, od najmłodszych lat wdrażałeś się w konspirację. Jeszcze podczas niemieckiej okupacji roznosiłeś prasę podziemną, a w czasach powojennych wziąłeś udział w powstaniu antykomunistycznym jako członek tajnego związku harcerzy „Sępy”. Za tę działalność jako niespełna 18-letni chłopak zostałeś w 1950 roku aresztowany i skazany na więzienie. To ciężkie doświadczenie życiowej nie złamało Cię jednak, ale umocniło w pokonywaniu kolejnych wyzwań codzienności. W kolejnych dziesięcioleciach jako ojciec, a później jako dziadek i wujek dawałeś słowem i czynem przykład kolejnym pokoleniom jak ważna jest miłość do Ojczyzny i pamięć o tych, którzy w walce o jej niepodległość oddali swoje zdrowie i życie. To dzięki Twojemu uporowi jedna z tablic Pomnika Niepodległości na myślenickim rynku – „Wytrwałym zwycięstwo”, poświęcona jest właśnie pamięci działaczy podziemia antykomunistycznego. Dzisiaj żegnam Ciebie Panie Kapitanie, Żołnierza Wyklętego i Niezłomnego, który na zawsze pozostanie w naszych sercach jako patriota, wzór do naśladowania i bohater ziemi myślenickiej. Spoczywaj w pokoju.
Podczas podniosłej, a zarazem wzruszającej pogrzebowej uroczystości można było usłyszeć melodię utworu „Rozkwitały pąki białych róż”.
Mszę św. w kościele pw. św. Jakuba w Myślenicach odprawił ks. Józef Orawczak, kapelan ludzi gór, niejednokrotnie obecny na Zlocie Szlakami Walk Partyzanckich i dorocznej mszy św. na Suchej Polanie, w której dopóki zdrowie pozwalało regularnie brał udział także kapitan Pytlik.
„1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, których wolna Polska oczyściła z zarzutów i przywróciła im należną cześć. Jest to zasługa takich osób jak kpt Tadeusz Pytlik, który był jednym z nich – Niezłomnych, wiernych złożonej przysiędze, bezkompromisowych w kwestii współpracy z władzą komunistyczną, którzy w swoim życiu włożyli wiele starań o prawdę historyczną i pamięć o lokalnej historii i jej bohaterach. Kapitanie, w rozmowach czy prelekcjach, które tak chętnie wygłaszałeś zawsze zwracałeś uwagę na znaczenie wychowywanie młodych pokoleń zgodnie z dewizą Wojska Polskiego „Bóg-Honor-Ojczyzna”. Podkreślałeś także wielkie znaczenie pracowitości i zdobycia przez młodych gruntownego wykształcenia dla ich osobistego jak i dla rozwoju i silnej, najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej. Sam z uporem przez lata do tego dążyłeś, pomimo wilczego biletu, z którym przyszło Ci żyć w latach młodości po wyjściu z więzienia, bez żadnych perspektyw, będąc wrogiem systemu komunistycznego. Jednak po latach Ci się udało. Dzięki Twojej wytrwałości zostałeś inżynierem. (…) Spoczywaj w pokoju. W ukochanej polskiej ziemi nie będzie Ci źle, a trud i znój będzie policzony” – powiedział w pożegnaniu Janusz Szczeciński.
Kapitan spoczął na cmentarzu w Krzczonowie.