Na sesji Rady Miejskiej 25 sierpnia jako pierwszy punkt procedowany był wniosek prywatnego inwestora o uchwalenie Zintegrowanego Planu Inwestycyjnego (ZPI) dla budynku wielorodzinnego na ul. Średniawskiego w Myślenicach.
ZPI to szczególny rodzaj miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego inicjowany nie przez radę miejską, czy burmistrza tylko przez osoby prywatne. W tym przypadku mamy do czynienia z inwestycją wybudowaną na podstawie warunków zabudowy (WZ) wydanych w 2016 roku i umożliwiających zabudowę wielorodzinną, na którą wydane zostało następnie w 2018 roku pozwolenie na budowę przez Starostę Myślenickiego. Do tej pory inwestycja nie została odebrana i od kilku lat budynek stoi pusty.
Czemu zatem procedura ZPI? Ponieważ inwestor złożył pozew przeciw Gminie Myślenice za uchwalony miejscowy plan w październiku 2018 roku Jest to pozew na kwotę ponad 9,5 mln złotych z tytułu strat, jakie poniósł inwestor, gdyż Gmina Myślenice w przedmiotowym planie nie uwzględniła jego WZ-tki, gdzie była możliwość zabudowy wielorodzinnej, którą plan zakazał. Mając w pamięci ostatnią przegraną przed sądem batalie sądową za wymianę gruntu w Krzyszkowicach z prywatnym inwestorem i wypłatę mu z gminnego budżetu odszkodowania o łącznej kwocie ponad 1,5 mln zł próba porozumienia się z inwestorem nabrała kształtów właśnie w postaci ZPI.
To już kolejna sprawa „odziedziczona” po poprzednim burmistrzu panu Macieju Ostrowskim, z którą obecne władze samorządowe musiały i muszą się mierzyć wbrew społecznym kontrowersjom, aby zabezpieczyć budżet gminy przed wielomilionowymi odszkodowaniami i wyegzekwować od inwestora konkretne inwestycje towarzyszące dla mieszkańców.
Ostatecznie radni miejscy odrzucili wniosek inwestora. W tej sytuacji czas i rozstrzygnięcia sądowe zdecydują o tym, czy mieszkańcy gminy będą musieli płacić za błędy byłego burmistrza Macieja Ostrowskiego, który wraz z grupą radnych tj. Ewą Wincenciak-Walas, Tomaszem Wójtowiczem oraz Mieczysławem Rysiem oficjalnie opowiedzieli się za ZPI zaproponowanym przez dewelopera.