Gdy Justyna Kowalczyk kończyła swoją wspaniałą karierę wydawało się, że piękna karta polskich biegów narciarskich zostanie jedynie wspomnieniem. Tymczasem „Królowa Zimy” dołączyła do sztabu trenerskiego i – jak to ma we krwi – postarała się o sukces.
W niemieckim Oberwiesenthal zakończyły się mistrzostwa świata młodzieżowców i juniorów. Polki spisały się znakomicie, trzy medale wywalczyła liderka młodego pokolenia Izabela Marcisz. To właśnie ta zawodniczka wyjeżdżała z Niemiec zalana łzami. Dlaczego? Otóż biegnąc na ostatniej zmianie sztafety 4 razy 5 kilometrów wyprowadziła ją z trzeciej na pierwsze miejsce. Na mecia okazało się, że ona oraz zawodniczka Niemiec pomyliły trasę i zostały zdyskwalifikowane.
– Mieliśmy pewny srebrny medal, złoto było spełnieniem marzeń – mówiła na mecie Justyna Kowalczyk. – Wielka szkoda, Iwona zachowała się znakomicie, płacząc poszła najpierw do swoich koleżanek z drużyny, by je przeprosić.
Jedną z tych, której medal przepadł była Karolina Kaleta z LKS Markam Wiśniowa-Osieczany, która biegła na pierwszej zmianie. W Niemczech startowała także Weronika Kaleta, która spisała się bardzo dobrze awansując do biegów półfinałowych.