Maria Hodurek, obecna dyrektorka myślenickiego żłobka, związana jest z tym miejscem od czterdziestu lat, czyli przez większość czasu jego działalności – w tym roku przypada 45 – lecie powstania żłobka. Poprosiliśmy ją o podsumowanie czasu, który spędziła w placówce.
– Swoją przygodę ze żłobkiem rozpoczęła Pani jako opiekunka.
Tak, we wrześniu 1981 roku zostałam opiekunką żłobka. Funkcję dyrektora pełnił wtedy Leszek Rawło. Szybko jednak zastąpiła go Bogusława Łapa, a po niej stanowisko to objęła Maria Bochenek. Znałam już tę placówkę z racji tego, że wcześniej, jako uczennica liceum opiekunek dziecięcych, odbywałam w niej praktyki. Na początku mojej pracy żłobek dysponował 75 miejscami dla dzieci. Wtedy był taki baby boom, rodziło się bardzo dużo dzieci, a że rodzice pracowali to chętnie oddawali do nas swoje pociechy. Dzieci podzielone były na trzy grupy wiekowe. Organem prowadzącym placówkę był wówczas Zespół Opieki Zdrowotnej, dlatego ściśle przestrzegano w niej reżimu sanitarnego. Każdemu dziecku przed wejściem mierzona była temperatura. Każde miało własny podpisany termometr. Skrupulatnie sprawdzana była czystość dzieci. Opiekunki nosiły czepki, fartuchy, obuwie profilaktyczne. Żłobek czynny był w takich godzinach jak obecnie, czyli od 6.30 do 16.30. Ja pracowałam z najstarszą grupą. Każdej grupie przypisane były opiekunki i salowe, a maluchom dodatkowo pielęgniarki.
– Jakie widzi Pani najważniejsze różnice między dawnym a obecnym żłobkiem?
Dzieci były wtedy chyba spokojniejsze niż obecnie, teraz są zdecydowanie bardziej żywe, niektóre wręcz nadpobudliwe. Trzeba stosować wobec nich specjalne zabawy wyciszające. W przeciwieństwie do dawnych czasów mamy obecnie większą różnorodność form zabaw czy samych zabawek. Podobnie z wyposażeniem. Teraz można kupić wszystko. Dawniej wiele rzeczy np. książeczki wykonywałyśmy jako opiekunki same. Zmieniły się też przepisy odnośnie zatrudnienia opiekunek. Żeby otrzymać tę pracę wymagane jest obecnie ukończenie studiów pedagogicznych, niekoniecznie z edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej. Opiekunkami mogą zostać także panie ze średnim wykształceniem, które ukończyły specjalistyczny kurs opiekuna. Myślę, że dawne liceum opiekunek dziecięcych lepiej przygotowywało do roli opiekunki. Uczyłyśmy się tam wszystkiego co dotyczy dzieci do lat trzech. Współcześnie nie ma już w tym zakresie tak kompleksowej edukacji.
To, co się zmieniło, to liczba grup i ilość dzieci. Dawniej w każdej z trzech grup wiekowych było po 25 dzieci, teraz, z racji zmiany przepisów metrażowych, może być 32 w jednej. Mamy trzy takie grupy i jedną mniejszą. W sumie do żłobka uczęszcza obecnie 120 dzieci. Każdą z grup opiekują się po cztery opiekunki i jedna pokojowa, która przejęła obowiązki dawnej salowej.
Pomijając czas pandemii, nie ma już w placówce tak ostrego reżimu sanitarnego. Dzieciom nie jest każdego dnia mierzona temperatura. W przeciwieństwie do dawnych czasów nie sprawdzamy dokładnie czystości dziecka, widzimy, że maluchy są zadbane.
Cały wywiad przeczytasz w najbliższym wydaniu naszej gazety w środę 1 września.