Na dzisiejszej nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej radni dyskutowali o zamianie gruntów w strefie przemysłowej przy ul Słowackiego na Dolnym Przedmieściu za tereny wyrobiska pocegielnianego w Krzyszkowicach. Jak się okazuje gmina nie tylko straciła zamieniając atrakcyjną działkę za nieużytki, a teraz będzie musiała jeszcze do tego dopłacić. Przed świętami zapadł wyrok w tej sprawie.
Do transakcji doszło jeszcze w 2013 roku. Transakcja „na papierze” wyglądała dobrze, gmina za działkę przemysłową o wielkości zaledwie 80 arów uzyskała przeszło 6,5 ha gruntów budowlano usługowych, przynajmniej tak mówił miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zmieniony zaledwie kilka lat przed zamianą. Jednak ta niewielka działka na Dolnym Przedmieściu dziś jest zabudowana marketem budowlanym, który prawdopodonie przynosi znaczne dochody. Natomiast tereny w Krzyszkowicach są do dziś niezabudowanymi nieużytkami, gdyż nikt nie interesuje się tym gruntem. Żeby to zmienić gmina musiałaby dołożyć miliony złotych, aby cokolwiek można byłoby tam wybudować. Niestety działki te nie stanowią nawet własności gminy Myślenice, a są tylko wieczystą dzierżawą, za co gmina co roku musi płacić 150.0000 zł opłaty dzierżawnej. Mimo tak udanej zamiany prywatny przedsiębiorca uważał, że został oszukany na tej zamianie i domagał się 3 mln zł odszkodowania. Ostatecznie sąd zasądził około 850.000 zł a przeszło 600.000 zł to odsetki, które urosły w tak niebotycznej wysokości przez przewlekłe procedury sądowe.
– Dziś bulwersują mnie dwie kwestie. Po pierwsze fakt, że w 2013 roku Gmina Myślenice, za rządów burmistrza Macieja Ostrowskiego, zamieniła atrakcyjne działki w strefie przemysłowej na Dolnym Przedmieściu na tereny po starym wyrobisku gliny w Krzyszkowicach. Operat szacunkowy, na którym oparto tę decyzję, zawierał informacje o kosztownych podbudowach… które – jak potwierdził sąd – nigdy tam nie istniały. Po drugie bulwersuje mnie, że mój poprzednik jako osoba odpowiedzialna za tę decyzję dziś kpi z mieszkańców, próbując narzucać swoją wersję wydarzeń i wmawiać wszystkim, że Gmina zrobiła „złoty interes”. Tymczasem sąd jednoznacznie wskazał na rażące zaniedbania. I to my – mieszkańcy – płacimy za nie dzisiaj z budżetu gminy. Ponad 1,5 mln zł, które musieliśmy zabezpieczyć na odszkodowanie, mogło zostać przeznaczone na konkretne potrzeby mieszkańców np. nowe drogi, plac zabaw czy inwestycje w infrastrukturę wodno kanalizacyjną. Niestety, te pieniądze przepadły przez brak odpowiedzialności i elementarnej staranności – powiedział na sesji burmistrz Jarosław Szlachetka.
Więcej na temat feralnej transakcji w najbliższym wydaniu gazety Myślenickiej 30 kwietnia.