Nie ma pewnego potwierdzenia skąd wziął się zwyczaj dobrze dziś wszystkim znany jako Śmigus Dyngus. Jedni upatrują nazwy zwyczaju w języku niemieckim inni wskazują na jego słowiańskie pochodzenie.
Pierwsze pewne informacje pojawiają się w roku 1420 w ustawach synodu diecezji poznańskiej, który to synod stanowczo zakazuje wspomnianych praktyk. Mało tego za ich stosowanie nakłada na uczestników grzech ciężki. Owe praktyki, jak opisują biskupi , polegały na wzajemnym wymuszaniu od siebie jaj i innych podarunków i w razie ich nie otrzymania, polewania niedoszłego darczyńcy wodą. Zwyczaj ten nazywają dyngowaniem.
Oczywiście dzisiaj zwyczaj przetrwał, ale raczej w formie widowisk folklorystycznych i lokalnych atrakcji w różnych rejonach kraju.
Bywały jednak czasy, i to nie tak dawno, że przez Myślenice nie można było przejść „ na sucho” a na pewno było to niewykonalne dla pań a zwłaszcza młodych dziewczyn. Zorganizowane grupy polewały wodą, kogo popadło, bez względu na cokolwiek, oczywiście preferowane były panie, ale i panowie nie mogli się czuć bezpiecznie.
Gdy już ruch przedpołudniowy przemijał, grupy młodzieży z wiadrami, konewkami i sikawkami, zazwyczaj zrobionymi z butelek po płynach do naczyń i szamponach, brały udział prawdziwych bitwach na wodę, między sobą. Krzyki, śmiechy i inne odgłosy dochodziły z Rynku, osiedli i pobliskich ulic. Wodę pobierano zazwyczaj z Tereski lub licznych studzienek, które w tym czasie znajdowały się na ulicach miasta.
Dziś zwyczaj w miastach zaniknął już niemal całkowicie, jedni żałują, inni się cieszą.
Zmienia się świat, zmieniają się zwyczaje i celebrowanie świąt, pozostaje fakt, że bitwy wodne, były kiedyś częścią składową folkloru naszego miasta.