Jan Maria Vianney – święty proboszcz z Ars we Francji, który miał dar czytania w ludzkich sumieniach, patron wszystkich proboszczów mówił: – Przekazujemy nasze modlitwy przez ręce Maryi, Ona nasyci je wonią. Wyraził pięknie to, co prości ludzie wyznają niemal od początków chrześcijaństwa, bo tak czują i wierzą. Artyści zaś – i ci wielcy, i ci powszedni rzemieślnicy różnych czasów – próbowali uszczknąć nieco z niebiańskiej „woni”, tworząc ikony, obrazy, figury i figurki.
Mamy ich bez liku, a wśród nich niejeden zasługuje na szczególną uwagę: i z powodu łask, którymi słyną, i ze względu na ich wartość artystyczną, i ze względu na arcyciekawą historię. I chociaż w naszym regionie jest o wiele więcej godnych opisania wizerunków maryjnych, skoncentrujemy się tu na tych pochodzących z ziemi sułkowickiej, a także na roli, jaką jedna z tamtejszych parafii odegrała w połączeniu wizerunków Myślenickiej i Kalwaryjskiej Pani.
Myślenicka Pani – przez Krzywaczkę na Kalwarię
Matka Boska Kalwaryjska to jeden z najsłynniejszych cudownych obrazów maryjnych w Polsce. Mieszkańcy naszego regionu pielgrzymują na kalwaryjskie dróżki kilka razy w roku. Mikołaj i Jan Zebrzydowscy wybudowali – jak wiadomo – Kalwarię na Górze Żar jako sanktuarium pasyjne. Dlaczego więc z czasem Kalwaria stała się sanktuarium maryjnym? Jak zawędrował tam słynący łaskami wizerunek Matki Bożej? I dlaczego piszemy o nim przy okazji Madonn z gminy Sułkowice i to akurat w orbicie 50-lecia koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Myślenickiej?
Dyskusja na temat obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej i jego związków z Myślenicką Panią trwa od wielu lat. Wiele osób zaprzecza stwierdzeniu, że kalwaryjska Madonna nie jest obrazem oryginalnym, tylko kopią. Do grona tych osób długo należeli także kalwaryjscy bernardyni, jednak renowacja obrazu w 1990 roku, wykonana przez Jadwigę Wyszyńską – historyka i konserwatora sztuki – odsłoniła napis mówiący, że jest to „Imago B.M. V Myslimicensis” – obraz NMP Myślenickiej. Pomińmy tu historię cudownego obrazu Myślenickiej Pani, gdyż wiele faktów, tajemnic i hipotez z nim związanych wielokrotnie omawialiśmy i omawiamy na łamach „Gazety Myślenickiej”. Jest jednak jeden fakt mniej znany, a powiązany prawdopodobnie z obydwoma cudownymi wizerunkami – myślenickim i kalwaryjskim.
Wraz z rosnącym kultem Matki Bożej Myślenickiej zaczęły powstawać pierwsze kopie jej obrazu, które rozpowszechniono w całej okolicy. Spotykamy je nie tylko w Myślenicach, ale np. w Trzebuni i wielu innych kościołach i kaplicach regionu. Posiadaczem jednej z nich był, zgodnie z zapisem w kronice parafialnej z Krzywaczki, ks. proboszcz Adam Bulowicz (lub Bryłowicz – zapis w kronice mało czytelny). Podarował on ten obraz plebanowi z Marcyporęby ks. Stanisławowi Dobrocieskiemu, przez którego ręce w 1639 roku wizerunek trafił do dworu Paszkowskich w Kopytówce. Dwa lata później doszło tam do cudu podobnego, do tego, który wydarzył się w domu Marcina Grabyszy w Myślenicach – na wizerunku pojawiły się krwawe łzy. Wkrótce do dworu Paszkowskich zaczęli pielgrzymować ludzie z całej okolicy, a wreszcie obraz przebadano kanonicznie i przeniesiono do klasztoru bernardynów w Kalwarii, gdzie został umieszczony w kaplicy. Licznie sprawione cuda doprowadziły do rozprzestrzenienia się kultu tak szeroko, że Kalwaria stała się najważniejszym ośrodkiem religijnym byłego starostwa lanckorońskiego i jednym z najważniejszych sanktuariów maryjnych w kraju. Rolę tę pełni do dziś.
Cały tekst o „Naszych Madonnach” autorstwa Anny Witalis–Zdrzenickiej przeczytają Państwo na stronie Gazety Myślenickiej: http://gazeta.myslenice.pl/nasze-madonny