W Plaży Open w Myślenicach wystąpił nowy na arenie krajowej duet Kamil Warzocha i Tomasz Maziarek. Po zwycięstwie w pierwszej rundzie para ta poniosła dwie porażki i pożegnała się z turniejem. – Niech wszystkim nam, zawodniczkom i zawodnikom, ale także wam organizatorom wiedzie się jak najlepiej. Bawmy się cały czas tak dobrze, jak przez te kilka dni w Myślenicach – powiedział po turnieju Kamil Warzocha.
Kamil, plany na ten turniej mieliście pewnie inne, ale przegraliście mecz o pozostanie w turnieju z czeską parą i kończycie rywalizację na 9. miejscu. Czujecie niedosyt?
Kamil Warzocha: Naszym podstawowym planem na ten turniej było przede wszystkim wygrać mecz i poprawić pewne aspekty w naszej grze. Nie lubię się bronić, ale muszę przyznać, że trafiliśmy naprawdę mocną drabinkę. Jednak nie jest to wytłumaczeniem naszej porażki, byliśmy po prostu słabsi od naszych przeciwników i słusznie musieliśmy uznać ich wyższość.
Tomek nowy sezon to sporo zmian zarówno pań, jak i u panów. Wielu kibiców na próżno szukało obok ciebie Bartka Lewickiego. Teraz przed tobą jest zupełnie inna perspektywa. Grasz z Kamilem Warzochą….
Tomasz Maziarek: Myślę, że jest to trudniejszy temat dla Kamila niż dla mnie. Kamil zmienił skrzydło, ja pozostałem na swojej pozycji i to on musi bardziej się przestawić. Jest na pewno inaczej. Trudniej, bo z Bartkiem byliśmy z Płocka i nie mieliśmy problemów, by razem trenować. Z Kamilem tak naprawdę zagraliśmy drugi turniej, do tego jeden amatorski przed rozpoczęciem sezonu i tak wygląda nasze wspólne granie. Poznajemy siebie, dogrywamy pewne aspekty już podczas samych turniejów i nie stawiamy przed sobą jakichś bardzo wygórowanych celów.
Czyli metoda małych kroczków to coś, co będzie opisywało waszą drogę w najbliższym czasie?
Tomasz Maziarek: Tak jak mówił Kamil, musimy skupić na wykonywaniu małych kroczków, a nie wielkich susów, które mogą się dla nas źle skończyć. Sulejów nam nie wyszedł, byliśmy bardziej źli na naszą grę niż całościowo na wynik. Pierwszy mecz wyglądał z naszego punktu widzenia bardzo dobrze, był pod naszą pełną kontrolą od początku do końca. O losach drugiego tak naprawdę przesądziły dwie lub maksymalnie trzy piłki. Natomiast w meczu z czeskim duetem, nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia. Uważam, że w Myślenicach zajdą naprawdę wysoko.
Wasze doświadczenie, zarówno twoje Kamil, jak i Tomka może pomóc w tych trudniejszych momentach? Właśnie wtedy gry braknie sił i trzeba będzie użyć serducha do gry?
Kamil Warzocha: Szczerze mówiąc, ja na to bardzo liczę. Rozmawialiśmy wcześniej z Tomkiem i ma nam wypracowane wcześniej doświadczenie pomóc, a nie przeszkadzać. Z tygodnia na tydzień będziemy mocniejsi, to mogę zagwarantować. Na nasz plus działa także to, że naprawdę szczerze się lubimy. Już teraz chcę Tomkowi podziękować za to, że uwierzył we mnie i zaproponował mi taki projekt. Policzyliśmy na szybko, że razem z Plażą Open jesteśmy już siódmy czy ósmy rok i mam nadzieję, że przed nami drugie tyle (śmiech).
Mnóstwo młodzieży pojawiło się w turniejach Plaży Open; młodzieży, która coraz mocniej puka do gry w najważniejszych meczach. Inna sprawa to udział par zagranicznych, które wydatnie podnoszą i tak wysoki poziom rywalizacji.
Tomasz Maziarek: Poziom siatkówki plażowej w Polsce nie tylko się wyrównał, ale i poszedł naprawdę mocno w górę. Pary, które wchodzą z eliminacji, cała ósemka jest w stanie rywalizować jak równy z równym z rozstawionymi według rankingu parami. Dobitnie pokazują to, o czym mówię wyniki dwóch zakończonych już turniejów. Także tego, który toczy się w Myślenicach. Zresztą z młodymi zawodnikami ze Spały rywalizowaliśmy w Sulejowie i na własne oczy widzieliśmy i mogliśmy się przekonać, jak dużą liczbę godzin mają przepracowanych. Widać u nich powtarzalność. Chcąc nie chcąc zawodnikom schodzącym na początku maja, czy z końcem kwietnia z siatkówki halowej brakuje. A propos poziomu, to chodzą słuchy, że w kolejnym turnieju eliminacyjnym do mistrzostw Polski, ma wystąpić litewska para, która grała w największych zawodach cyklu World Tour. Co z tego wyjdzie, zobaczymy.
Kamil rozmawialiśmy wcześniej o tym, że sam na siebie miałeś nieco inne plany, ale głód rywalizacji i spotkań ze starymi znajomymi zwyciężył…
Kamil Warzocha: Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć, a ja mam za sobą troszkę trudniejszy etap w swoim życiu. Cieszę się, że tu jestem i doceniam każdą chwilę spędzoną razem z wami. Turnieje Plaży Open są inne, kocham to środowisko i kiedy spotykam te same znane mi osoby, aż chce na nie wracać. Jak się już tutaj jest, to samemu z siebie bardzo ciężko zrezygnować. Co roku człowiek mówi sobie, że może warto odpuścić, że zagrać nieco mniej, ale wygrywa ta druga sportowa strona mojej osobowości. To jest styl życia, siatkówkę plażową uprawimy w każdej wolnej chwili, w przerwie pomiędzy jedną a drugą pracą. Zresztą my z Tomkiem nazywamy siebie „zawodowymi amatorami”.
Tomek, czego mogę wam życzyć na najbliższy czas? Macie jakieś plany, cele?
Tomasz Maziarek: Czego życzyć? Przede wszystkim dużej ilości spędzonego razem czasu, zarówno na treningach, jak i podczas samych spotkań. Im więcej wygramy, dalej zajdziemy, tym tego czasu będziemy mieć więcej. Co prawda mam spore doświadczenie, bo okazało się, że w tym roku mogę załapać się już do kategorii old boy (śmiech). Nie narzucamy sobie presji, nie zakładamy konkretnych celów. Chcemy bawić się plażówką i po prostu iść do przodu.
Kamil Warzocha: Czekajcie, bo statystyka jest dla nas bardzo prosta i klarowna. Było 13. miejsce, teraz jest dziewiąte, więc pora na to, by powolutku zbliżać się do podium. Może w Białymstoku? Zresztą Tomek zdobył już medal w turnieju o Puchar Polski, więc nikt nie zabroni nam marzyć, prawda? Ja sobie życzę zdrowia i cały czas tak pozytywnego podejścia do tego, co robię. Niech wszystkim nam, zawodniczkom i zawodnikom, ale także wam organizatorom wiedzie się jak najlepiej. Bawmy się cały czas tak dobrze, jak przez te kilka dni w Myślenicach.
Rozmawiał: Piotr Bąk