Jak żyli ludzie na terenach Drogini, które obecnie zajmuje Jezioro Dobczyckie? Co się tam znajdowało? Na te i inne pytania z przeszłości odpowiedzi szuka Stowarzyszenie „Droginia dla pokoleń”. O podejmowanych działaniach rozmawiamy z jego prezesem Justyną Czarniak.
– Skąd pomysł na powstanie Stowarzyszenia „Droginia dla pokoleń”?
Moje dzieci często dopytywały mnie, czy zawsze w części Drogini, którą zajmuje Zbiornik Dobczycki, była woda? Nie wiedziałam co im odpowiedzieć, ponieważ nie pamiętam Drogini sprzed zalania. Zaczęłam więc podpytywać o to moją rodzinę – przede wszystkim mamę i babcię, które wychowały się w dawnej Drogini, zbierałam materiały. Z czasem mama i siostra zaproponowały mi, że mogłabym założyć jakąś grupę czy stowarzyszenie zajmujące się tą tematyką. Pomyślałam, że to świetny pomysł. Dołączyli do mnie członkowie mojej rodziny i inni chętni. Stąd „Droginia dla pokoleń”. Działamy od trzech lat. Głównym celem stowarzyszenia jest zachowanie przez kolejne pokolenia pamięci o dawnej Drogini. To taka nasza zatopiona Atlantyda. A że jestem nauczycielką, to zwracam szczególną uwagę na kwestie patriotyczne, przywiązanie do małej ojczyzny, uczę tego dzieci.
– W jaki sposób stowarzyszenie realizuje swój cel?
Podejmujemy różne działania. Pierwszym z nich było stworzenie makiety dawnej Drogini. Na zalanych terenach wcześniej normalnie żyli ludzie. Były młyn, szkoła podstawowa, dworek ze szkołą rolniczą czy kościół. Mama z babcią starały się dokładnie mi to opisać, ale trudno mi było sobie to wyobrazić. Mama stwierdziła, że najlepiej zobrazuję sobie to poprzez makietę miejscowości. Wybrałyśmy się więc do naszej sąsiadki, lokalnej artystki Janiny Cegielskiej, z prośbą o przygotowanie takiej makiety. Udostępniłam jej wszystkie materiały, które do tej pory zgromadziłam. W prace zaangażowali się także inni mieszkańcy miejscowości przynosząc swoje pamiątki z tamtego okresu. Dzięki wspólnemu wysiłkowi udało się. Powstała wielka, piękna makieta zatopionej Drogini. Dodam, że pani Janina Cegielska jest także autorką obrazu przedstawiającego wydarzenie historyczne zwane „Cud nad Rabą”, który powstał z inicjatywy naszego stowarzyszenia.
Co pewien czas, w różnych miejscach – świetlicy, szkole czy strażnicy, odbywają się wystawy makiety. Warto zaznaczyć, że jest ona bardzo szczegółowa. Przykładowo, na zegarze wieży kościelnej, widnieje godzina ostatniej mszy, która odbyła się przed rozbiórką kościoła.
Kolejnym pomysłem była przygotowana przez mnie bajka o Drogini dla najmłodszych w formie teatrzyku kukiełkowego, której bohaterami są Piekarczyk i Marysia. Staramy się pamiętać o każdej grupie wiekowej. Dla dzieci, a także dla starszych, skomponowana została piosenka „Wiosko moja ukochana”. Słowa napisała lokalna poetka Maria Ulman, za melodię odpowiadam ja, a za aranżację mój mąż. Następną inicjatywą są filmy kręcone na podstawie archiwalnych materiałów publikowane na Facebooku Drogini, które powstają we współpracy z Szymonem Dyczkowskim – podobnie jak ja zgłębia on temat historii miejscowości.
Cały wywiad przeczytasz w najbliższym wydaniu naszej gazety w środę 9 marca.