Wczasowicz ze Śląska postanowił, że niedzielne popołudnie spędzi w Myślenicach nad rzeką Rabą. Choć jechał samochodem, to na miejsce wypoczynku dotarł ścieżką pieszo-rowerową. Policjanci zaalarmowani przez uciekających ze ścieżki mieszkańców, zatrzymali kierowcy prawo jazdy, a sprawę skierowali do sądu.
W niedzielę (28 sierpnia br.) policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego myślenickiej komendy otrzymali zgłoszenie, że na Zarabiu ścieżką spacerowo-rowerową jedzie samochód osobowy. Według relacji zgłaszającej rowerzyści oraz piesi – w tym matki z wózkami, muszą wchodzić w pokrzywy i inne zarośla, by przepuścić samochód.
Policjanci już po chwili dotarli na miejsce i w rejonie ,,Dolnego Jazu” zastali opisywany przez spacerowiczów samochód. Podczas gdy mundurowi fotografowali pojazd podszedł do nich 32-letni wczasowicz z województwa śląskiego, który dopiero co ochłodził się w Rabie. Zapytany przez policjantów o sposób w jaki dotarł na sam brzeg rzeki samochodem oświadczył, że był świadomy, że jedzie ścieżką pieszo-rowerową, jednak jak twierdził, w miejscu, w którym na nią wjechał nie było prawidłowego oznakowania. Następnie kontynuował jazdę ścieżką, nie zważając na namalowane na niej znaki poziome, które również uważa za nieprawidłowe „wobec czego nie zamierzał się do nich stosować”. Jak przyznał, „większość pieszych i rowerzystów schodziła ze ścieżki i tylko dwie osoby zwróciły mu uwagę”.
Poruszanie się samochodem osobowym w takich miejscach jest rażącym naruszeniem przepisów ruchu drogowego i bez wątpienia nie tylko utrudnia korzystanie ze ścieżki pieszym i rowerzystom, ale również stwarza dla nich zagrożenie. W związku z powyższym policjanci 32-letniemu kierowcy zatrzymali prawo jazdy oraz nałożyli na niego mandat karny w wysokości 5000 złotych. Kierowca po telefonicznej konsultacji z kolegą odmówił przyjęcia mandatu. Policjanci sporządzili wniosek o ukaranie do sądu, który może nałożyć na 32-latka grzywnę … w wysokość do 30 000 zł