W Arabii Saudyjskiej, w mieście Ha’il, rozpoczęła się 44. edycja Dakaru. Tegoroczny rajd liczy 12 etapów i 8375 kilometrów, z czego 4258 km stanowią odcinki specjalne. Po raz 23. biorą w nim udział zawodnicy ORLEN Teamu – jadący w klasie samochodów Kuba Przygoński oraz Martin Prokop, quadowiec Kamil Wiśniewski i motocyklista Maciej Giemza. Od miejsca na podium zmagania zaczął Prokop, jadący w parze z pilotem Viktorem Chytką.
Rajd Dakar – uznawany za najtrudniejszy i najbardziej wymagający na świecie – odwiedzał dotychczas cztery kontynenty: Europę, Afrykę, Amerykę Południową i Azję. W tym roku trzeci raz z rzędu zmagania odbywają się w Arabii Saudyjskiej. Na starcie stanęło 1065 zawodników reprezentujących 63 narodowości. W niedzielę zawodnicy mieli do pokonania pętlę o długości 514 kilometrów w okolicach miasta Ha’il. 333 km stanowił odcinek specjalny.
Podobnie jak przed rokiem Martin Prokop na mecie pierwszego etapu zameldował się na 3. pozycji. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z etapu i miejsca na podium. Kluczowa była dobra nawigacja, nie popełniliśmy żadnego błędu. Viktor wykonał dzisiaj fantastyczną pracę. Musimy jeszcze na pewno popracować nad szybkością samochodu – wskazywał czeski kierowca ORLEN Teamu.
Kuba Przygoński i Timo Gottschalk przez błąd nawigacyjny dojechali do mety w Ha’il na 8. pozycji. – W nocy padał deszcz, więc pustynia na dzisiejszym etapie była mokra. Do tego dużo piasku, wydm i camel grassów. Odcinek był bardzo ciężki dla samochodu. Niestety, podobnie jak cała czołówka, zanotowaliśmy błąd nawigacyjny. Przez to zabłądziliśmy i zanotowaliśmy dużą stratę. Nasz samochód nie jest też jeszcze tak szybki jak powinien, więc razem z inżynierami mamy przed etapem maratońskim dużo pracy do zrobienia – mówił Przygoński, dla którego to już trzynasty start w Rajdzie Dakar.
W królewskiej klasie samochodów najlepszy na pierwszym etapie był doświadczony Katarczyk Nasser Al-Attiyah. Wyprzedził Francuza Sebastiena Loeba i wspomnianego Prokopa. Z dużymi kłopotami technicznymi zmagał się w niedzielę broniący tytułu Stephane Peterhansel.
Z problemami mierzył się dzisiaj też Maciej Giemza, który był 43. – Od początku dzisiejszego etapu jechało mi się bardzo dobrze. Nie miałem problemów nawigacyjnych. Ricky Brabec i Luciano Benavides dogonili mnie po około 100 kilometrach. Jechałem cały czas za nimi. Niestety, na 257. kilometrze cała nasza trójka zgubiła trasę. Utknęliśmy na kilkadziesiąt minut razem z kilkunastoma innymi zawodnikami. Jestem jednak zadowolony z tempa, które długimi momentami udawało mi się utrzymać. Wyniosłem z dzisiejszego etapu bardzo dużo. Teraz skupiam się już tylko na kolejnym dniu – zaznaczał Giemza, który w Dakarze rywalizuje już po raz piąty. Wśród motocyklistów najszybszy na 1. etapie był Australijczyk Daniel Sanders, który w sobotę triumfował także w prologu. Drugi był Chilijczyk Pablo Quintanilla, a trzeci Austriak Matthias Walkner.
Zmagania quadowców od 6. lokaty rozpoczął Kamil Wiśniewski, który przed rokiem osiągnął swój najlepszy wynik, notując 4. miejsce w klasyfikacji generalnej. Przed rajdem nie ukrywał, że jego głównym celem jest walka o podium. Na pierwszym etapie zwyciężył Litwin Laisvydas Kancius przed Chilijczykiem Giovannim Enrico i Amerykaninem Pablo Copettim.