Wczesne lata w Trzemeśni i Zasani. Okruchy wojny
16 lipca 1969 roku oficjalnie rozpoczęła się misja Apollo 11. W naszych publikacjach odkryliśmy już wiele kart historii osób zasłużonych dla ziemi myślenickiej. Czy w tak szczególnych kadrach przeszłości udało się znaleźć kogoś, z kogo możemy być dumni, jako mieszkańcy gminy, a nawet jako obywatele Polski? Okazuje się, że zdecydowanie tak.
Maria, a właściwie Marion Skałka urodził się 9 stycznia 1928 roku w Zasani. W 1936 roku wyemigrował do Kanady, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Służył w lotnictwie amerykańskim USAF podczas wojny w Korei, biorąc udział głównie w misjach z użyciem radarów. Uzyskał stopień naukowy BSEE na Instytucie Illinois Technology w 1964 r. Przez współpracowników wspominany jako szczególnie wybitny specjalista w dziedzinie inżynierii lotnictwa i astronautyki oraz technologii komputerowej. Jeden z inicjatorów programu misji Apollo 11, która pozwoliła człowiekowi wbić flagę na powierzchni księżyca. Pod koniec kariery państwowej założył własną działalność również w podobnej branży „Computer Science and Applications” oraz firmę zajmującą się symulacjami pocisków dalekobieżnych, wygrywając tym samym nagrodę „Small Business of the year 1993”.
Postać ta doczekała się nawet tablicy pamiątkowej na placu w Warszawie, niestety w naszej okolicy słuch po nim zaginął. Staramy się to zmienić, tym bardziej, że felieton częściowo oparty jest na niedostępnej już autobiografii Mariona Skałki, przekazanej na rzecz redakcji Gazety Myślenickiej prosto ze Stanów Zjednoczonych.
Pośród drzew 30 km na południe od Krakowa jest taka mała miejscowość Trzemeśnia. To właśnie tutaj zostałem ochrzczony. Mój akt chrztu spłonął w momencie podpalenia przez Niemców w czasie wojny kompleksu budynków plebanii. Kościół zrzesza miejscową ludność, która po dziś dzień zmierza na niedzielne msze w stronę tego XVI wiecznego budynku sakralnego. Kilkaset metrów stąd na stromym stoku Trzemeśni widnieje cmentarz parafialny. Podczas wizyty w 1993 odwiedziłem również i to miejsce, ku mojemu zaskoczeniu odnalazłem korzenie rodziny Skałka, Kania i Jaśkowiec i praktycznie każde imię, które usłyszałem mieszkając jeszcze na tych terenach. Groby rodziny Skałka były bardzo liczne, niektóre datowane nawet na XVIII wiek. Śmiem twierdzić, że wszystkie odłamy tej rodziny są spokrewnione.. Wszyscy wychowywaliśmy na przestrzeni lat 1930-35 praktycznie na rzut kamieniem od siebie. To także okres, z którego moje wspomnienia są najbardziej szczególne……………
Zapraszamy na pierwszą część felietonu już w najbliższą środę w Gazecie Myślenickiej!