Chcieliby go zobaczyć, ale nie mogą. Bożena Gicala, Ryszard Bryliński i Krzysztof Kiszka, podopieczni myślenickich Warsztatów Terapii Zajęciowej nie widzą od dziecka. Mimo to, nie tracą życiowej radości. Czerpią ją między innymi z muzyki.
Ryszard Bryliński stracił wzrok w wyniku zapalenia opon mózgowych, którego doznał jako prawie roczne dziecko. Natomiast Bożena Gicala i Krzysztof Kiszka urodzili się nie widząc. Brak wzroku jest dla nich czymś naturalnym, podkreślają, że o wiele trudniej byłoby im, gdyby utracili go w późniejszym wieku.
Na co dzień w poruszaniu się pomagają im bliscy lub radzą sobie sami korzystając z białej laski czy mówiącego GPS. – Do poprzedniej siedziby warsztatów chodziłem sam, zapamiętałem drogę. Teraz, do nowej siedziby dojeżdżam specjalnym busem, który dowozi podopiecznych na miejsce, ale wewnątrz budynku przemieszczam się już samodzielnie. Potrafię też dojść ze swojego domu do rynku – mówi pan Ryszard. Pani Bożena i pan Krzysztof, podobnie jak ich kolega również dojeżdżają do ośrodka busem, a po budynku poruszają się sami.
Nasi rozmówcy przyznają, że mieszkańcy Myślenic dobrze ich traktują, są tolerancyjni. Służą pomocą, dobrym słowem. Mają jednak pewne problemy z poruszaniem się po mieście. – Przeszkadzają nam zaparkowane na chodnikach samochody. To utrudnia orientację w terenie – mówią.
Więcej:
http://gazeta.myslenice.pl/jak-wyglada-swiat